ROBIN GUTHRIE

biografia:


Robin Andrew Guthrie urodził się 4 stycznia 1962 r. w Grangemouth (Szkocja). Wraz ze swoim kolegą Willem Hegie na początku lat osiemdziesiątych założył Cocteau Twins. Jego niekonwencjonalne traktowanie gitary stało się, obok śpiewu Elizabeth Fraser, znakiem rozpoznawczym Cocteau. Eksperymentując z dźwiękiem stworzył charakterystyczne brzmienie i niesamowity repertuar. Tymczasem tłumaczył to wszystko... nieumiejetnością gry na gitarze!

W ciągu lat nauczył się grać na wielu innych instrumentach (bas, keyboard, fortepian, programowanie perkusji), poznał też tajniki pracy w studiu nagraniowym. Pod koniec 1988 zbudował z Simonem Raymonde własne studio September Sound, następnie w 1997 założył z nim wytwórnię Bella Union. Przez wiele lat związany był z Liz Fraser, po rozstaniu wychowuje ich córkę Lucy Belle. Obecnie mieszka w Twickenham, z żoną, Florence i córkami Lucy Belle i Violet (ur. 30.04.2001). Przeprowadził się do Rennes we Francji.

Robin Guthrie jest cenionym producentem, grał też gościnnie na albumach różnych wykonawców (Lush, Felt, Dif Juz, The Wolfgang Press, Harold Budd, Yu-Ra). Cztery lata po rozwiązaniu Cocteau Twins Robin odzyskał formę i ochotę do tworzenia muzyki. Wraz z Siobhan de Maré stworzył duet Violet Indiana. W marcu 2003 ukazał się pierwszy solowy album gitarzysty - Imperial.

Imperial

Niektórzy mieli szczęście usłyszeć nowe nagrania Guthriego już w listopadzie 2002, kiedy to gitarzysta dał kilka koncertów zapowiadających solowe dzieło. Reszta ludzkości zapozna się z tym materiałem w marcu, zaś polscy fani na początku kwietnia. Dziesięć utworów składających się na "Imperial" tworzy jednolitą całość, niebywale przestrzenną i atmosferyczną. Melancholijny, leniwy, zarazem dostojny klimat utrzymuje się na tym samym poziomie przez całą płytę - próżno oczekiwać przyspieszenia tempa. Rozlane, co tak u Guthriego charakterystyczne, akordy spływają leniwie, czas płynie wolno (większość utworów trwa pięć, sześć minut). Od razu da się rozpoznać charakterystyczne brzmienie, bardziej to wypracowane przy Violet Indiana niż z czasów Cocteau Twins. Gitarzysta z upodobaniem używa wielu efektów, znów gra brzmieniem i klimatem. Utwór tytułowy przez pierwsze trzy minuty zbudowany jest z dwóch powtarzanych w kółko akordów. Dopiero po takim wprowadzeniu w nastrój płyty pojawia się gitarowy motyw, zaś na końcu lekka perkusja.

"Freefall" przywodzi na myśl długi fortepianowy "Ghost Has No Home" z "The Moon and The Melodies", bez saksofonu, za to z picicatto smyczków. Jeszcze parę utworów niesie w sobie echa, skojarzenia z kompozycjami sprzed wielu lat: "Music for labour" można określić wariacją na temat "Barramundi" z "It'll End in Tears" This Mortal Coil, a "Thunderbird Road" spokrewnione jest z "Victorialand".

"Tera" przenosi nas w nowoczesność, Guthrie dowodzi, że pętle, sample i dziwne elektroniczne brzmienia nie są mu obce. Wszystko to brzmi niewykle ciepło, zaś smaczku dodaje całości szum winylowej płyty w tle. Tymczasem "Crossing the Line" i ekspresywny "Drift" bliższe są improwizacji niż poddają się jakimś schematom kompozycyjnym.

Prawdziwą perłą albumu jest utwór, który Guthrie - jak sam zdradził - lubi najmniej. "Elemental" jest najpełniej zaaranżowany: fortepianowe dźwięki przypominają spadające krople deszczu, jest gitara i rzadko pojawiająca się na "Imperial" sekcja rytmiczna.

Obok kosmicznych dźwięków przetworzonej gitary, fortepianu i keyboardów uroku płycie dodają przeróżne "smaczki", na przykład ni to gwizd, ni to świergot ptaków w "Imperial", piccicato smyczków we "Freefall", czy ciepły trzask winylowej płyty w "Tera".

Jednym słowem doskonały ambientowy album!

Robin Guthrie wystąpi 05 czerwca 2004 w "Fabryce Trzciny" w Warszawie. Koncert odbędzie się w ramach cyklu "Prestige Music".

http://iceblink.republika.pl/


Pobierz materiały: Robin Guthrie

 
freetibet.org